W tym artykule chciałam niektórym czytelnikom przedstawić, a innym przypomnieć Małgorzatę Musiero-wicz. Autorkę, która nadal kontynu-uje serię „Jeżycjada”. A dlaczego ona? Gdyż uważam, że jest to pisarka, która łączy pokolenia. Po jej książki sięgają osoby w bardzo różnym wieku- od młodzieży po osoby starsze. Może dlatego, że jej bohaterowie wzbudzają szczerą sympatię. Pani Małgorzata ma dużą rzeszę wiernych fanów- widziałam osobiście na Targach Książki w Krakowie.
Małgorzata Musierowicz urodziła się 9.01.1945 w Poznaniu. Jest pisarką i ilustratorką książek. Jej bratem był poeta Stanisław Barańczak (zm. w 2014). Za swoje książki otrzymała wiele nagród, m.in. została odznaczona Medalem Polskiej Sekcji IBBY za całokształt twórczości (2008). Jej powieści zostały przetłumaczone na wiele języków, m.in. na czeski, niemiecki, szwedzki, węgierski i japoński.Chciałam się skupić w artykule na losach bohaterów „Jeżycjady”, które przeplatają się z losami pisarki. I tak oto jest rok 1971 i Małgorzata Musierowicz powraca z rodziną na Jeżyce (dzielnica Poznania), gdzie mieszkała w dzieciństwie. Tam spotyka swego profesora z liceum, Mariana Węgrzynowicza. Profesor, dowiadując się, że Małgorzata jest absolwentką grafiki poznańskiej PWSSP, mówi; „Małgosiu, pamiętaj, że twoją drogą jest literatura”.
Dwa lata później, przeczytawszy ogłoszenie o konkursie na powieść młodzieżową, bierze w nim udział i pisze „Małomównego i rodzinę” (1975). Ta pierwsza książka nie ma jeszcze nic wspólnego z „Jeżycjadą”. Ale pod naciskiem czytelniczek autorka wplotła losy jednego z bohaterów pierwszej swej powieści do (10 z kolei) „Nutrii i Nerwusa”.
Okazało się wtedy, że czytelnikiem Musierowicz jest sam Czesław Miłosz! Oto jego wypowiedź dotycząca bohaterki „Córki Robrojka”: „Ten Robert to wspaniała postać. Natalii jest potrzebny taki stateczny mężczyzna”.
Do znanych osób, które śledziły losy bohaterów „Jeżycjady” należeli też: Jacek Kuroń, prof. Zbigniew Raszewski (historyk teatru), czy Maria Janion (historyk literatury).
Jest rok 1976 i Małgorzata Musierowicz zanosi do Naszej Księgarni „Szóstą klepkę”. Autorka nie miała wtedy jeszcze pojęcia, że napisze ciąg dalszy, czyli „Kłamczuchę”. Ani też, że kiedy na scenę wkroczą Borejkowie, opowieść zamieni się w wielką, ciągnącą się poprzez lata 80, 90 aż po XXI wiek, sagę.
Dzień, w którym rodzina Borejków pojawiła się po raz pierwszy („Kwiat kalafiora”) był dniem brzemiennym w rozmaite konsekwencje: dla polskiej literatury, dla autorki i czytelniczek, a także dla Poczty Polskiej oddział w Poznaniu- Roosvelta 5, u państwa Borejków- tak często adresowano listy do pisarki.
Opowieści o Borejkach są ponad czasem, ponad podziałami pokoleniowymi, społecznymi.
Z książek Musierowicz płynie jakaś dziwna moc, która pomaga zrozumieć drugiego człowieka i wyzwala naturalne odruchy dobroci, tej najbardziej niemodnej i naiwnej.
A w mieszkaniu pisarki, podobnie jak u Borejków, zwykle coś pachnie i jest czym poczęstować niespodziewanego gościa. Bo- jak pisze pani Małgorzata- „Dom, w którym się nie gotuje, nie zasiada wspólnie do stołu- jest zimny i pusty”. I stąd okrzyk Aurelii vel Geniusi- „Przyszłam na obiadek!” („Opium w rosole”) powtarzają też goście autorki stając w drzwiach jej domostwa.
Małgorzata Musierowicz przybliża czytelnikom dzielnicę Poznania- Jeżyce. Jest ona pełna secesyjnych kamienic z wieżyczkami „kanciastymi, spiczastymi, z blaszanymi kogutkami i bez”. Dlatego prof. Raszewski nazwał pisarkę „Homerem Jeżyc”.
Jeśli mój artykuł nie zachęci do przeczytania lub powrotu do książek Małgorzaty Musierowicz, to może ktoś nabierze ochoty na wyjazd do Poznania. A wtedy wystarczy wpisać w komórkę „zwiedzaj Poznań śladami Jeżycjady” i już wiemy jak dotrzeć na Jeżyce.
Newsa przygotowała: p. prof. Aneta Kupczak.