Właśnie tę poetkę, urodzoną w Częstochowie, chciałam przybliżyć w tym artykule. Poezję pisała własnym życiem. Jej życiorys jest krótki, dynamiczny, znaczony chorobą, cierpieniem, bólem. Biografia o intensywności przeżyć i doznań, które mogłyby wypełnić niejedno długie życie. Za Słowackim można napisać o Poświatowskiej: za trzech ludzi czuła – więc żyła potrójnie.
Halina Myga (nazwisko panieńskie) urodziła się 9.05.1935. Mając 10 lat zachorowała na ciężką anginę, konsekwencją której była poważna wada serca. Spędziła kilka lat w szpitalach. Następnie wysłano ją do sanatorium, gdzie poznała przyszłego męża, również nieuleczalnie chorego na serce – Adolfa Poświatowskiego. W 1954 wyszła za niego za mąż i podjęła naukę w liceum dla pracujących. W dwa lata później Adolf zmarł.
Poetka debiutowała w 1956 w Gazecie Częstochowskiej. Jej debiut książkowy „Hymn bałwochwalczy” wywołał entuzjazm krytyków. Sukcesowi literackiemu towarzyszyło niestety pogorszenie zdrowia.
Polonia amerykańska umożliwiła jej leczenie w USA. Udana operacja dała Halinie dalsze życie (9 lat) i możliwość podjęcia studiów w Smith College. Po ich ukończeniu w 1961 powróciła do Polski. Studia kontynuowała na Uniwersytecie Jagiellońskim na Wydziale Filozofii. Dyplom magisterski uzyskała w 1963.
W 1966 pojechała do Paryża. Po powrocie znów znalazła się w klinice w Warszawie i przeszła kolejną operację serca. W osiem dni później zmarła (11.10.1967). Pochowano ją na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie.
„Jeśli poetów mierzy się wielkością ich niepokoju, to ja przeszłam własną genialność”.
Tak napisała o sobie Poświatowska, zamykając w tym wyznaniu dramat swego życia i swojej poezji. W jej wierszach jest autentyczny, przejmujący głos człowieka, który wyrywa się śmierci i żyje nawet ponad stan możliwości fizycznych organizmu.
Ten intensywny głód życia, uczestniczenie w nim czynnie, przyśpieszył zapewne śmierć poetki. A na pewno – oswajał ją ze śmiercią na tyle , że mogła napisać:
„Jeśli nie będę umierać kilka razy
na dobę
czym wypełnię czas”
Ale Halina kochała przede wszystkim życie:
„Gdy życie odchodzi ode mnie,
przywieram do niego (…)- jak gdyby
życie było kochankiem”
Z przeznaczeniem walczyła wierszami. Dzięki swojej poezji nie wszystka umarła.
„Pozostawiła po sobie wielki smutek- nie ten, żałobny, który mija z opadnięciem ostatnich liści z cmentarnego wieńca, ale ten, który odsłania nam pochmurne dziedziny naszego wspólnego losu”- tak pisał Stanisław Grochowiak po śmierci Haliny Poświatowskiej.
W Częstochowie znajduje się muzeum poetki- Dom Poezji. A w bibliotece szkolnej- jej wiersze, biografia i książka „Listy do H. Poświatowskiej- tylko mnie pogłaszcz”.
Newsa przygotowała: p. prof. Aneta Kupczak.